Czy nowa kolekcja drzwi opracowana przez polską stolarnię może czymkolwiek zaskoczyć? Ktoś powie, że wielkiej filozofii do drzwi dorabiać nie trzeba i wydaje się, że skecz „Drzwi” Kabaretu Moralnego Niepokoju w zasadzie ten temat wyczerpał … Ale chyba nie całkiem. Jednak można dodać coś jeszcze, można zaskoczyć i to nawet wymagającą publiczność. A czym? Choćby nietuzinkowym zestawieniem materiałów i nową paletą kolorów.
Czym chciał Pan wyróżnić nową kolekcję drzwi Manufaktury Wirchomski spośród wielu standardowych modeli nowoczesnej stolarki wewnętrznej? – o charakter nowej kolekcji pytamy właściciela firmy – Krzysztofa Wirchomskiego:
„Nie uznaję chodzenia „na łatwiznę”, nie lubię kompromisów. Nie raz widziałem, jak rzeczywistość sprowadza na niższy poziom dobry, spójny projekt, bo „tak się nie da, w tym miejscu da się wstawić tylko takie drzwi”. Wystarczyła ta jedna przeszkoda, by zamysł pozostawienia w minimalistycznym salonie jednej, gładkiej płaszczyzny – no właśnie – pozostał … wyłącznie wizualizacją.
Po pierwsze chciałem więc stworzyć taką kolekcję drzwi, która nie tylko nie będzie stawiała żadnych ograniczeń w tworzeniu nowoczesnych wnętrz – nawet tych najbardziej wyrafinowanych, ale będzie jeszcze te projekty dobrze domykała. Jeśli zgodnie z wizją architekta, czy projektanta wnętrz drzwi mają być zupełnie niewidoczne – wtopione w ścianę, jak kameleon – takie właśnie będą. Jeśli zgodnie z życzeniem inwestora mają być wysokie od płaszczyzny podłogi aż po linię sufitu – nie ma problemu. Jeżeli mają się otwierać i „do siebie” i „od siebie” – będą.
Akcent na autentyczność
Zależało mi też na tym, by w kolekcji drzwi o całkiem nowoczesnym designie zaakcentować naturalność. Stąd modele, w których „krzywy” oflis deski jest z premedytacją pozostawiony w pierwotnym kształcie i tak właśnie wpisany w całą płaszczyznę skrzydła. Stąd pomysł na przedzielenie drzwi świetlikiem wypełnionym prawdziwymi kamieniami…
Nowa kolekcja drzwi dla domowych celebrytów
Ponadto, brakowało mi nowych wybarwień, dotąd rzadko kojarzonych z naturalną strukturą drewna. Pracowałem nad uzyskaniem takich odcieni, które stanowiłyby idealne dopełnienie dla nowoczesnych, niekoniecznie minimalistycznych, koncepcji wnętrzarskich. Opatrzyły mi się klasyczne odcienie z czerwonawymi, winnymi refleksami (choć też są piękne). Do moich ukochanych gatunków należy nasz rodzimy dąb. Ostatnio mocno fascynuję się jego nowymi odsłonami. Podobają mi się starzone, „szczotkowane” faktury w matowych odcieniach szarości. Okazują się bardzo przyjemne i – ku mojemu zaskoczeniu – nader ciepłe w odbiorze. Fajnie wychodzą też te z błękitną poświatą, albo te w kolorze kakao. Co ważne, takie efekty osiągamy poprzez stosowanie naturalnych metod. Chętnie wybierają je osoby, które – podobnie jak ja – cenią w domu przytulność, które uwielbiają jeść i celebrować spotkania.
Spokojne oko
Tak naprawdę, wybór rodzaju drewna i pozostałych materiałów uzależniony jest od tego, jaki efekt chcemy uzyskać, i w jakim stylu chcemy utrzymać nasze wnętrze. Aranżując przestrzeń w surowej stylistyce, warto sięgnąć właśnie po drewno szczotkowane i uwypuklić każdy szczegół jego naturalnej struktury. Jeśli natomiast tworzymy mebel, który ma mieć finezyjne detale, usłojenie trzeba dobrać tak, by jego rysunek nie wprowadzał chaosu. By nie rozmywał kształtów, które zamierzamy wyeksponować. Oko ‚przesuwające się’ po meblu musi być spokojne, żeby wzrok mógł skupić się na detalach.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.